Pomiary za pomocą DistoX

Część tekstu powstała na podstawie dekalogu, który po wielu latach doświadczeń wypracowały wyprawy SGW/SKTJ w Hagengebirge, a który spisali Darek Lubomski i Radosław Paternoga (Dziura).

Dekalog moralizatorski – precyzja i jakość pomiaru

Należy trwale oznaczać wszelkie punkty pomiarowe nie będące domiarami (tj. od których błędu wyznaczenia może zależeć błąd wyznaczenia kolejnego punktu). Chodzi przede wszystkim o to, żeby partner nie miał absolutnie żadnej wątpliwości, do którego/z którego punktu mierzymy kolejny odcinek. Ponadto, zaznaczanie punktów znacznie ułatwia działanie przyszłym pokoleniom, które być może kiedyś będą chciały ponowić nasz pomiar albo też wjadą do mierzonego przez nas korytarza od nowego, górnego otworu.

Do oznaczania można używać farby w sprayu. Nieźle sprawdza się lakier do paznokci. Jedna mała buteleczka starcza na całkiem długi pomiar. Wbrew pozorom, buteleczkę z lakierem naprawdę trudno jest rozbić. Kropki są mniejsze niż w przypadku farb w spray'u. Podstawową wadą lakieru jest słaba odporność na wodę - jeśli zastosuje sie go w mokrych miejscach, trudno będzie powtórzyć pomiar czy po czasie dowiązać się do punktu. W przypadku jaskiń, w których ze względów przyrodniczych nie wolno nam pozostawić trwałego śladu po pomiarze (np. szkolenia), ma sens kolorowa kreda do tablicy.

Nie wolno mierzyć nieskalibrowanym DistoX. Po wymianie baterii przyrząd trzeba bezwzględnie skalibrować. Przyrząd nieskalibrowany mierzy źle – to nie są tylko akademickie dywagacje.

Do mierzenia ciągu pomiarowego należy używać opcji Smart mode programu PocketTopo. Każdy odcinek ciągu pomiarowego mierzymy wówczas trzy razy, dzięki czemu program automatycznie odróżnia taki pomiar od domiarów i nadaje nowy numer punktu. Wszystkie kolejne pomiary będą traktowane jako domiary z nowego punktu (aż do kolejnego, trzykrotnego pomiaru kolejnego odcinka ciągu pomiarowego).

Mimo wszystko, po każdym pomiarze odcinka ciągu głownego należy zajrzeć do tabelki pomiarowej i upewnić się, że nowy numer został faktycznie nadany oraz że zmierzone wartości mają sens (szczególnie w długości raz na kilkaset pomiarów zdarzają się grube przekłamania, np. zamiast 2.1 m jest 35.75 m).

Za pomocą opcji Reverse możemy ustalić kierunek mierzenia: z poprzedniego punktu na nowy, następny (opcja Reverse odznaczona) lub z nowego punktu na poprzedni (opcja Reverse zaznaczona). Ściślej, opcja ta decyduje, w jaki sposób automatycznie opisywany jest trzykrotny pomiar tego samego odcinka. Odpowiednio, omówione ustawienia powodują opisywanie jako 1.2 do 1.3 lub 1.3 do 1.2. Nie ma to nic wspólnego z tym, czy mierzymy jaskinię od otworu do syfonu, czy od syfonu do otworu!

W jaskini szkicujemy, zarówno plan jak i przekrój. O ile nie ma się fotograficznej pamięci, stwierdzenie, że równie dobrze można narysować na bazie jest fikcją już przy pomiarze o długości 30 m. Jeśli chcemy mieć na końcu efekt w postaci rzetelnej dokumentacji, to rysownika nie poganiamy.

Dekalog moralizatorski – wygoda własna i innych zespołów

Najrzadziej co trzeci, w ostateczności co piąty punkt należy na ścianie odnotowywać numer punktu przy jego oznaczeniu. W miarę możliwości, zwłaszcza przy długich strzałach, należy to robić na każdym punkcie. Koniecznie numer punktu trzeba oznaczyć w miejscach, gdzie potencjalnie może nastąpić dowiązanie innego ciągu pomiarowego - szczególnie na końcu pomiaru. Takie punkty zasługują zresztą na szczególne wyróżnienie - dodatkowy kopczyk, wzięcie w kółko itd.

W miarę możliwości (jeśli da się umówić z innymi zespołami), warto stosować unikalne numery punktów w jednej jaskini.

Obiektyw DistoX należy utrzymywać w absolutnej czystości. Zabłocone DistoX nie jest w stanie zmierzyć dłuższych odległości. Zarysowane DistoX (np. przez nieostrożne czyszczenie zmoczoną koszulką bawełnianą z piaskiem) nie będzie już nigdy w stanie mierzyć dłuższych odległości. To nie są akademickie dywagacje. Fabrycznie nowe, czyste DistoX ma zasięg do 95, 93, 87 m (to praktycznie zmierzone wartości, dla kilku różnych egzemplarzy). Tymczasem zarysowane DistoX które było używane na wyprawie w Hoher Göll ma maksymalny zasięg 25 m.

Wskazówki o mierzeniu za pomocą distoX

Błędy DistoX. Dwie najczęściej występujące przyczyny niemożności zmierzenia odległości to brak dostatecznej stabilizacji dalmierza oraz brak zasięgu.

Obydwie przyczyny problemu dalmierz sygnalizuje długim sygnałem dźwiękowym. Przy odrobinie wprawy można jednak łatwo je rozróżnić. Jeśli sygnalizacja błędu następuje natychmiast po naciśnięciu przycisku pomiaru, długi sygnał oznacza brak zasięgu dalmierza. Takiego pomiaru nie warto powtarzać zbyt wiele razy – raczej nie ma nadziei. Należy obrać inny punkt, lub wyczyścić obiektyw (byle delikatnie).

Jeśli natomiast dalmerz wydaje długi pisk dopiero po chwili (ok. 1 – 3 s) od momentu wciśnięcia przycisku pomiaru, występuje problem ze stabilizacją dalmierza i pomiar warto powtórzyć (np. trzymając dalmierz oburącz i wciskając przycisk pomiaru na wydechu).

Mierzenie dużych odległości. Możemy pomóc zmierzyć dalmierzowi większą odległość, jeśli będziemy celować na coś białego lub jaskrawie czerwonego (!). Czasem sprawdzają się także odblaski na kombinezonach np. nitki wszywane na łokciach przez Zosię Chruściel w kombinezonach typu lekkie czerwone. Uwaga na systematyczne błędy pomiaru wynikające z celowania w dłonie/łokcie/inne części ciała partnera w zespole pomiarowym, które notorycznie umieszczane są powyżej/poniżej rzeczywistego punktu. Dobrze jest umówić się, jak "tarcza" zostanie przyłożona do punktu - tak, żeby celować na część "tarczy" znajdującą się możliwie blisko.

Uszkodzenie distoX. Dużo bardziej prawdopodobne od uszkodzenia modułu jest uszkodzenie dalmierza. Posiada on w końcu kilka wrażliwych elementów, narażonych na agresję ze strony użytkowników - wyświetlacz, klawiatura, obiektyw. W przypadku uszkodzenia dalmierza, moduł można bezproblemowo przełożyć do innego egzemplarza. W związku z tym szczerze polecam bogatszym posiadaczom przyrządu zakup dodatkowego dalmierza Disto A3 póki jeszcze takie są dostępne na rynku. Oczywiście taki zapasowy dalmierz nie pomoże jeśli przyrząd wpadnie w jakiś ciasny meander lub zgubią go linie lotnicze...

Nowy pomiar zaczynamy od założenia nowego katalogu na karcie pamięci SD, w którym zapisujemy nowy plik pomiarowy (File / New cave..., File / Save) Kartę dużo trudniej jest zepsuć niż palmtopa, a przepadek danych z czterech akcji pomiarowych pod ziemią podczas biwaku to na ogół duży żal. Zapisywanie każdej sesji pomiarowej w osobnym folderze jest bardzo ważne ze względu na specyfikę działania programu PocketTopo.

Sprzęt towarzyszący

Palmtopy. Z ekonomicznych rozwiązań warto rozważyć Dell Axim X50 lub X51. Używane egzemplarze są tanio dostępne na Allegro (poniżej 100 zł). Bateria jest wymienna, więc można kupić nową lub nawet więcej do zabrania na biwak. Są dostępne "rozszerzone" baterie o powójnej pojemności (uwaga, wystają). Urządzenie jest "rozbieralne" i stosunkowo łatwo można zrobić "z dwóch jeden" np. w przypadku awarii wyświetlacza. Najczęściej "pada" w nim oczywiście bateria, ale także digitizer tj. folia pokrywająca wyświetlacz, odpowiadająca za rozpoznanie pozycji piórka. Z uszkodzonym digitizerem trudno się rysuje, bo kreska na ekranie pojawia się w innym miejscu niż wskazane. Miałem także jeden egzemplarz w którym pojawiała się wprawdzie w dobrym miejscu, ale po "pociągnięciu" bardzo "zygzakowała" - rysowana na trzeźwo prosta linia wypadała zupełnie krzywo. Koledzy z Poznania używali także w Prokletije HP IPAQ 2190 (cytuję, sprawdza się idealnie) i Asus Mypal 696.

Palmtopy cd.. Nieco droższym, ale bardziej kompaktowym rozwiązaniem jest RPDA niemieckiej firmy Anders. Nowe kosztują niestety ok. 3 tys. zł. Używane są trudno dostępne, ale bywają po ok. 200 zł na eBay. Zaletą RPDA (rugged PDA) jest zintegrowana z PDA obudowa tzn. bez żadnego dodatkowego opakowania można w zasadzie tym sprzętem kartować (choć może niekoniecznie wrzucać go do wora z liną i karabinkami...). Jest to rozwiązanie dużo "lżejsze" i zajmujące "na kartującym" dużo mniej miejsca niż zwykły palmtop + obudowa.

Baterie zewnętrzne. Jeśli mamy palmtop bez wymiennej baterii, to istnieje na rynku kilka ciekawych rozwiązań "baterii zewnętrznych" które z punktu widzenia palmtopa "udają" ładowarkę. Takie urządzenie jest na ogół nieco duże (wielkości małego dysku zewnętrznego), ale pozwala na przetrwanie poważnego biwaku kartograficznego bez ładowania.

Obudowy. Pelicase 1030 do distoX. Pasuje jakby była zrobiona na miarę. Do palmtopów (m.in. Dell Axim): OtterBox PDA Case (dostępna na eBay). Model 1900 już nie jest produkowany, ale świetnie pasował do X50/X51 oraz IPAQ 2190.

Rysiki. Metalowo-plastikowe rysiki mają tendencję do rozpadania się na część metalową i plastikową. Co gorsza, niektóre urządzenia przychodzą w komplecie z rysikiem teleskopowym (słabo działa po wymieszaniu z błotem). Nie jestem dobry w róbótkach ręcznych, ale po długim przegrzebywaniu się przez "rysik uniwersalny" na Allegro, zdecydowałem się w końcu na zakup prętu polistyrenowego o średnicy 4 mm w internetowym sklepie modelarskim. Pociąłem go na 12-cm kawałki i zaostrzyłem zwykłą temperówką do ołówków. W drugim końcu małym wiertełkiem zrobiłem na wylot dziurkę, przez którą przewlokłem repik 1.1 mm z dyneemy. Takie rysiki są tanie, pancerne i nie trzeba do nich kleić sznurka taśmą klejącą. Uwaga: omówiony rysik nie działa z ekranami pojemnościowymi (praktycznie wszystkie urządzenia z Androidem).

Rysunek na PDA

Oczywiście, ołówkiem rysuje się wygodniej, ale rysikiem też da się robić dobre szkice. Poniżej pozytywny przykład autorstwa Jacka Szczygła (kliknij, aby zobaczyć cały rysunek).

Obserwacje do sporządzenia opisu

Żadna elektronika nie zwalnia od konieczności zapisywania lub zapamiętywania informacji, które potrzebne są do sporządzenia opisu. Bardzo trudno jest napisać opis na podstawie samego tylko planu. Opis odwiedzonych partii zawiera informacje, które nie występują w dokumentacji graficznej (po to zresztą w ogóle jest tworzony!). Dlatego tak istotne jest zwracanie w jaskini uwagi na:

Nie jest chyba realne tworzenie opisu na bieżąco w jaskini. W praktyce, dobre opisy powstają jednak jak najszybciej po akcji, np. po wyjściu z biwaku. Oddaję głos kolegom z SKTJ:

Historia pokazała, że opisy sporządzane później są bardzo słabe. Opis słowny wykonujemy w oparciu o plan i przekrój.

Opis ma zawierać przede wszystkim informacje, których nie da się przedstawić na planie. Co jakiś czas w opisie muszą się znaleźć elementy, które pozwolą zidentyfikować opisywane miejsce na planie (np. próg o wys. 4 m, trójkątna salka, salka z wodą). Nadawanie nazw własnych bardzo ułatwia to zadanie. Punkty zwornikowe (np. salki, z których odchodzą korytarze) o ile nie posiadają nazw własnych, trzeba konkretnie określić, np. „salka o gliniastym spągu” (na planie w salce musi być zaznaczona glina).

Najpierw opisujemy boczne ciągi. Po zakończeniu opisywania bocznego ciągu, musimy użyć zwrotu: „wracamy ponownie do salki o gliniastym spągu, teraz kierujemy się ku...”. Po opisie ostatniego bocznego ciągu znów używany zwrotu „wracamy ponownie do salki o gliniastym spągu” i opisujemy tym razem ciąg główny. Nie używamy pojęć: „prawo”, „lewo”, tylko kierunków geograficznych. np. „w NE ścianie salki znajduje się wejście do wąskiego, lecz wysokiego korytarza”.

Nie piszemy nic o poręczowaniu. Wyjątek może stanowić miejsce nietypowe, np. „wejście do korytarza znajduje się w oknie studni, w jej zachodniej ścianie. Aby dostać się do okna zjeżdżamy 12 m i wykonujemy niewielkie wahadło”.